Kiedy przeprowadzasz się do innego kraju przychodzi się zmierzyć nie tylko z nowym językiem i różnicami kulturowymi, ale także z drobnymi aspektami codziennego życia, które mogą wyglądać zupełnie inaczej. Przeprowadzając się do Wielkiej Brytanii spodziewałam się, że mogę początkowo mieć problemy z płynnym porozumiewaniem się po angielsku i że będę potrzebowała czasu na przyzwyczajenie się do ruchu lewostronnego, ale później okazało się, że zaskoczyło mnie tu o wiele więcej rzeczy. 1. Inne wtyczki elektryczneOkazuje się, że tak jak w Warszawie, co roku zima zaskakuje drogowców, tak mnie przy każdym wyjeździe zaskakują wtyczki elektryczne. Po raz pierwszy przeżyłam szok kulturowy, kiedy pojechałam parę lat temu na staż do Walii i po zameldowaniu się w akademiku zorientowałam się, że nie mogę podłączyć mojego laptopa do ładowania. Ponieważ mieszkałam i pracowałam wtedy na przedmieściach, gdzie nie było zbyt dużo sklepów, zdobycie odpowiedniej przejściówki zajęło mi parę dni i wydawać by się mogło, że powinnam zapamiętać tą lekcję do końca życia. Skądże znowu, wykazuję się wybitną opornością w przyswajaniu informacji, na temat tego, że Wielka Brytania ma inny system wtyczek elektrycznych i przy moim drugim i trzecim wyjeździe ponownie przeżyłam szok spoglądając na gniazdka w ścianie. 2. Włączniki do gniazdek elektrycznychJak się okazuje przejściówka to nie wszystko. Tutaj każde gniazdko ma swój własny włącznik podobny do włącznika światła. W związku, z czym po podłączeniu czegokolwiek, trzeba następnie włączyć prąd. Nie zliczę ile razy „ładowałam” telefon, ładowarką podłączoną do niewłączonego gniazdka i byłam potem zdziwiona, że nie naładował się ani trochę. 3. Herbata z mlekiem to standardWiedziałam oczywiście, że Anglicy uwielbiają herbatę z mlekiem. Nie spodziewałam się natomiast, że jeżeli zamówię herbatę w restauracji to domyślnie zostanie ona podana z mlekiem a jeżeli życzę sobie herbatę bez mleka to muszę to zaznaczyć przy zamawianiu. Jako że nie toleruję laktozy a herbatę lubię, musiałam się tego nauczyć w ekspresowym tempie. 4. Można przechodzić na czerwonym świetlePiesi mogą przechodzić na czerwonym świetle oraz przechodzić przez ulicę w miejscach nieoznaczonych. W pierwszych tygodniach mojego pobytu zawsze stałam grzecznie na światłach i zastanawiałam się, dlaczego aż tyle osób przechodzi na czerwonym. Z czasem zaczęłam robić tak samo i muszę przyznać, że jest to bardzo wygodne rozwiązanie. Trzeba oczywiście dobrze się rozglądać i bardzo uważać, zwłaszcza, że jeżeli przechodząc w nieoznaczonym miejscu spowodujemy wypadek to jest on z naszej winy. Na szczęście kierowcy są bardzo przyzwyczajeni do wszędobylskich pieszych i nie widuję tu więcej wypadków niż w Warszawie. 5. Piwa nie można uznać za pełne dopóki się nie przeleje wierzchemBarmani nalewają piwo do samej krawędzi szklanki, przez co bardzo często się wylewa. Są na to jednak przygotowani, na barach leżą specjalne „dywaniki” mające za zadanie zbierać to, co się wylało. Efekt jest taki, że zarówno bar, podłoga (zazwyczaj pokryta dywanem), jak i stoliki w pubach bardzo się lepią i śmierdzą piwem. Co ciekawe ten proceder dotyczy tylko tego trunku, wszystkie inne napoje, alkohole w to wliczając są nalewane normalnie. 6. Osobne krany do ciepłej i zimnej wodyTo może nie było aż takim wielkim zaskoczeniem, bo wiedziałam, że tak to tutaj wygląda, ale od lat nie przestaje mnie to zadziwiać. Problem z tym rozwiązaniem jest taki, że zimna woda jest naprawdę lodowata, podczas gdy ciepła ma ponad 50oC. W praktyce muszę myć ręce w zimnej wodzie z obawy przed poparzeniem. Słyszałam wiele wytłumaczeń tego fenomenu, to które najbardziej mnie przekonuje mówi, że w czasach, kiedy instalowano pierwsze krany, rury z ciepłą wodą były izolowane ołowiem, w związku z czym ciepła woda nie nadawała się do picia, podczas gdy zimna tak. Dlatego krany musiały być rozdzielone, żeby zanieczyszczenia nie przedostały się do wody pitnej. Obecnie w starszych budynkach krany musza być rozdzielone, wymaga tego stara instalacja, w nowych zaś czasem robi się tak z przyzwyczajenia. Co wiąże się z kolejnym punktem… 7. Brytyjczycy nienawidzą zmianStandardowym wytłumaczenie, dlaczego coś wygląda tak jak wygląda lub dlaczego coś robi się w ten a nie inny sposób jest: „bo zawsze tak było”. Jako państwo Wielka Brytania jest krajem dość postępowym, jednak na poziomie jednostkowym dużo osób lubi, aby rzeczy wyglądały, tak jak wyglądały od zawsze, co w dużej mierze tłumaczy wiele powyższych punktów.
0 Comments
Leave a Reply. |
AutorOd dwóch lat mieszkam i pracuję w Liverpoolu. Kocham moją pracę (jak najbardziej etatową), ale poza tym kocham podróżować. Na moim blogu nie znajdziesz recepty na to ja „rzucić wszystko i wyjechać w nieznane” ani jak stać się pełnoetatowym podróżnikiem. Będzie natomiast o tym jak zwiedzić kawał świata nie wywracając całego życia do góry nogami. A także trochę o tym, jak przeżyć w Anglii i nie zwariować. I może jeszcze o czymś, zobaczymy! Archiwa
Październik 2018
|